Mapa
Artykuł
„W sowdepji o Polsce”. Propaganda bolszewicka w okresie wojny polsko-bolszewickiej
Po przewrocie październikowym w 1917 roku bolszewicy na potrzeby własnej polityki zorganizowali bardzo sprawnie działający mechanizm propagandy przeznaczony w pierwszej kolejności dla społeczeństwa rosyjskiego. Nowa rzeczywistość wymagała zmiany świadomości obywateli, co można było osiągnąć poprzez rozbudowany, masowy i profesjonalny system działań propagandowych. Doskonały sposób prowadzenia agitacji był dostrzegany przez wielu obserwatorów:
[Bolszewicy] (…) są to naturalni mistrzowie propagandy słowem, mówionem, telegrafowanem, drukowanem, ilustrowanem, śpiewanem, słowem we wszystkich możliwych postaciach (…)[1].
Materiały propagandowe wypełniały całą przestrzeń publiczną, a agitacja bolszewicka robiona była z olbrzymim nakładem sił i środków materialnych:
[Propaganda] góruje na każdym kroku i wszędzie, na każdym gmachu, na każdym murze, wewnątrz wszystkich rządowych budynków i w ogóle wszędzie, gdzie bolszewicy pracują. (…) Wszędzie pełno jaskrawych afiszów, pełno ogłoszeń z dosadnymi napisami, pełno bardzo dobrych malunków na (…) drzewie, które, niby chińskie chorągwie, przenoszą bolszewicy ze sobą z miejsca na miejsce [2].
Następnie „bibułę agitacyjną” skierowano wobec wrogów, z którymi w tym czasie bolszewicy toczyli wojny. Sprawnie przeprowadzana propaganda była właściwą bronią bolszewików, „lepiej operowaną i groźniejszą niż broń żelazna mimo (…) wojennych ich sukcesów”[3]. Między rokiem 1919 a 1920 nastąpił duży postęp, jeśli chodzi o jakość i zasięg propagandy bolszewickiej, rozwinięto środki oddziaływania, czego przykładem mogą być frontowe pociągi i statki agitacyjne, w których instalowano ruchome drukarnie czy przenośne kina.
Również w konflikcie z Polską działania zbrojne szły w parze z zaplanowanymi akcjami propagandowymi. Wraz z posuwającym się frontem w zajmowanych przez bolszewików miastach i miasteczkach natychmiast rozpoczynały swoją akcję oddziały propagandy. W miejscowych drukarniach odbijano proklamacje i odezwy, miasta, wsie i przystanki były znaczone afiszami i drukowaną prasą. Wsie i miasta zalewane były literaturą bolszewicką w różnych językach [4]. Jak pisano w prasie: „(…) wieś każda i każdy postój bolszewicki znaczony jest rozlepianiem plakatów i kolportowaniem bibuły” [5], „Na wszystkich miejscach publicznych, rogach ulic, na budynkach widzimy ogromną ilość kolorowanych afiszów agitacyjnych, zachwalających bolszewizm (…)” [6].
Ponadto oddziały propagandy urządzały wiece, na których występowali liczni mówcy. „Treścią tych proklamacji jest najczęściej szczegółowy opis raju, jaki ma nastąpić w Polsce po opanowaniu jej przez bolszewików” [7].
W Galicji Wschodniej przez krótki czas działał Galicyjski Komitet Rewolucyjny (Galrewkom), który proklamował Galicyjską Socjalistyczną Republikę Rad. Po odzyskaniu Galicji przez wojska polskie w dawnej siedzibie administracji sowieckiej pozostały namalowane na ścianach hasła propagandowe sławiące „Socjalistyczną Galicję Radziecką” i „sztab rewolucji wszechświatowej”, portrety Trockiego, Lenina, Szewczenki oraz porzucone na stołach plakaty i afisze.
W pracy propagandowej bolszewików plakat pełnił bardzo ważną funkcję. Na froncie odbiorcą drukowanej agitacji była miejscowa ludność wiejska, ale i żołnierze, do których przemawiano za pomocą środków dopasowanych do poziomu umysłowego adresata:
Plakat, barwą krzyczący i rysunek ma tu zastąpić słowo, którego wielu żołnierzy by nie czytało. Plakaty są bardzo duże, malowane barwami demonicznemi, czerwona i czarną itp. I mimo, że są przeznaczone na odbiorców naiwnych nie brak tu sporej dozy artyzmu [8].
By wzmóc skuteczność perswazji wobec poszczególnych grup narodowościowych lub żołnierzy obcych armii, materiały drukowano czasem w kilku wersjach językowych albo przygotowywano druki przeznaczone specjalnie na określony odcinek frontu i skierowane do konkretnych oddziałów przeciwnika.
W ramach propagandy sowieckiej aktywnością podczas wojny wykazywali się komuniści polscy prowadzący w Kijowie Polskie Wydawnictwo Komunistyczne. Wydawnictwo wydrukowało m.in. serię plakatów skierowanych do polskich robotników i żołnierzy, w tym noszący numer pierwszy w serii plakat werbunkowy Do szeregów Armji Czerwonej.
Drukowany w tym wydawnictwie w październiku 1920 roku, czyli już po podpisaniu rozejmu, plakat bolszewicki w języku polskim „Z drogi” stał się elementem dyplomatycznego zajścia między 12. armią sowiecką a 6. armią polską. Według bolszewików polska prasa inspirowana przez wojsko polskie prowadziła kampanię propagandową pomimo podpisanego rozejmu. Tymczasem sami bolszewicy publikowali nadal sugestywne plakaty, o czym donosiła prasa, by odeprzeć fałszywe oskarżenia:
„(…) w Kijowie niedawno rozlepione były plakaty agitacyjne, wykonane w rządowych zakładach propagandy a przedstawiające czerwonego kozaka, przebijającego lancą ułana polskiego – i na plakacie tym był jeden krótki, lecz dobitny wyraz: „Z drogi!” (Bolszewicy chcą cenzurować prasę polską. Fantastyczne uroszczenie sowietów, „Goniec Krakowski”, R. 3, nr 343, 16 grudnia 1920, s. 3).
W odpowiedzi na protest strony radzieckiej polscy wojskowi podkreślili, że dowództwo armii nie wpływa na niezależną prasę, a dowódca 6. armii, gen. Stanisław Haller, o sporze zawiadomił komisję rozejmową w Mińsku.
Plakat bolszewicki był zazwyczaj dobrze wykonany, żywy, efektowny, przemawiający do wyobraźni odbiorcy. Najczęściej posługiwano się satyrą i karykaturą, które cechowało dosadne i drastyczne ujęcie. W polskiej prasie o tych afiszach pisano: „wieje od nich grozą i rozpasaniem zwierzęcej siły, temi znamionami bolszewickiej rewolucji!” [9].
Plakaty bolszewickie odnosiły się do bieżącej polityki i aktualnej sytuacji na froncie, jak pisano w lipcu 1920 roku:
(…) pełno jest plakatów (…) poruszających najaktualniejsze tematy chwili, a więc wojny, traktowania chłopów przez obszarników, białych gwardji, dezercji z armji czerwonej i t. p.[10].
Zakres motywów w politycznych plakatach bolszewickich był ograniczony, dominował obraz wroga połączony z podkreśleniem ujemnych cech przeciwnika:
Motywy są zazwyczaj jedne i te same. Car pijany krwią swych poddanych, pop – stary rozpustnik i kułak, czyli chłop bogaty, tłusty, gruby wypasiony na niedoli ludzkiej. Przeciwko nim walczy albo półnagi robotnik, albo inna jakaś apokaliptyczna bestja w rodzaju zielonego smoka (…) [11].
W Polsce w pełni doceniano twórczość plakatową rosyjskich artystów. W 1920 roku kolekcja bolszewickich plakatów agitacyjnych zdobiła ściany redakcji dziennika „Rzeczpospolita”:
Wiszą na ścianie w naszej redakcji afisze agitacyjne bolszewików. W swoim rodzaju arcydzieła techniki rysunkowej i litograficznej, żywe w kolorach jasne w swej tendencji [12].
Były to „obrazki satyryczne z krótkiemi wierszowanemi przeważnie napisami u dołu, pióra sławnego dziś „Demiana Biednawo” (właśc. Jefima Pridworowa) i innych… Rzeczy w swoim rodzaju doskonałe, obliczone na poziom umysłowy chłopa i robotnika, a świetnie wykonane, żywe, realistyczne, przemawiać muszą do wyobraźni i do najprymitywniejszych instynktów życiowych ludu” [13].
Autorem wierszowanej ulotki Rzucajta chłopy pańskie okopy jest Demian Biedny (1883–1945), jeden z najważniejszych poetów rewolucyjnych, który zajmował się również twórczością propagandową na zamówienie władz. Utwory Biednego drukowano w dużych nakładach. W czasie wojny polsko-bolszewickiej napisał wiele skierowanych do polskich żołnierzy utworów rozpowszechnianych przez propagandę frontową w formie ulotek (A. J. Leinwand, Czerwonym młotem w orła białego. Propaganda sowiecka w wojnie z Polską 1919-1920, Warszawa 2008, s. 44–47).
Na skutek polskich sukcesów ofensywy kijowskiej wiosną 1920 roku front zachodni i wojna z Polską stały się głównymi tematami agitacji prasowej i wizualnej. W propagandzie zaczęto starannie rozbudzać nastroje antypolskie, utożsamiając atak na sowiecką Ukrainę z najazdem na Rosję. Społeczeństwo mobilizowano do walki, ukazując w drastyczny sposób działania Polaków. Jednocześnie podkreślano klasowy charakter konfliktu, toteż negatywnym bohaterem wizerunków był z reguły karykaturalnie odmalowany „polski pan” – wąsaty, gruby szlachcic w stroju narodowym i z szablą.
W taki sposób Polak przedstawiony jest na plakacie Dmitrija Moora pt. Uciekająca szlachta. Druk ten miał wzbudzić gniew oglądających, prezentując całkowicie zmyślone okrucieństwa polskie w Kijowie, wysadzanie cerkwi, palenie budynków i masowe rozstrzeliwania. Napis głosił: „Uciekająca szlachta w bezsilnej złości dynamitem Ententy wysadza miasta i rozstrzeliwuje ludność. Przekleństwo i śmierć najemnym mordercom!”.
Opublikowany latem 1920 roku, już w odmiennej sytuacji militarnej, plakat Bohaterowie, na Warszawę! ukazuje czerwonoarmistę, który wskazuje ręką na zachód. Tym wezwaniem kończy się wydany 14 sierpnia 1919 roku rozkaz Lwa Trockiego, przewodniczącego Rewolucyjnej Rady Wojennej, w formie dłuższego cytatu znajdujący się pod przedstawieniem. Plakat miał mobilizować żołnierzy do ostatecznej rozprawy z Polską.
Obok plakatów, odezw, ulotek czy gazet komunistycznych dla żołnierzy polskich propaganda bolszewicka do swoich celów wykorzystywała nawet bibułki papierosowe zadrukowane „oczywiście «prawdami» sowieckimi i nawoływaniami żołnierzy polskich do zdrady”. Bibułki rozrzucane były w postaci specjalnych książeczek, „a że papieros na froncie i wszelkie dodatki do niego są rzeczą nad wyraz łakomą, więc obmyślono środek zaiste dowcipny” [14].
„A u nas? Kto przeciwdziała i jak przeciwdziała?” Polska propaganda w plakatach i materiałach ulotnych
Po doświadczeniach pierwszej wojny światowej w Polsce doceniano znaczenie sztuki w obszarze propagandy wojennej. Panowała opinia, że odpowiedzią na masową agitację sowiecką powinna być dobrze przygotowana propaganda polska:
(…) należy dążyć do zniszczenia bolszewików tą bronią, którą oni najchętniej i najsprawniej władają [15].
Do realizacji tego zadania zaczęto w pełni dążyć w 1920 roku. Także twórcy rozumieli potrzeby chwili. Gdy tylko na początku lipca tego roku powstała Armia Ochotnicza, pisarze i artyści oddali się do dyspozycji władz wojskowych. A. Grzymała-Siedlecki w relacji z wydarzeń wojny polsko-bolszewickiej pisał:
„Przywdzialiśmy mundury na znak, że od tej chwili gotowiśmy robić wszystko, co każą władze wojskowe. Młodzi spośród nas zaciągnęli się do boju. My starsi, na rozkaz ministerium spraw wojskowych pozbieraliśmy się w instytucje propagandy. Ustała literatura, ustała twórczość osobista. W miarę sił i zdolności pisaliśmy, malowaliśmy i głosiliśmy to tylko, co władza uznawała za celowemi ku czemu skierowywała nasze talenty” [16].
Na początku akcji propagandowej tworzone druki zbierały sporo słów krytyki, jak się wydaje, niekiedy słusznej. Narzekano na nieporadność, niską jakość wykonania, ale również niedopasowanie środków wyrazu artystycznego, powielanie kilku stałych motywów, zwłaszcza w początkowym okresie w tonie romantyczno-sentymentalnym.
„Kilka, czy kilkanaście bardzo licho przeważnie pod względem rysunkowym nabazgranych, i bardzo słabo i blado na ogół pod względem ekspresji tematu skomponowanych, afiszów, – mało co więcej broszur, przeważnie za długich i bez temperamentu, bez zacięcia agitacyjnego pisanych (…)” [17].
W miarę upływu czasu dostrzegano postęp w sztuce tworzenia plakatów:
„Jeśli porównamy pierwsze nasze plakaty z obecnemi, widywanemi na rogach ulic, widzimy od razu ogromny postęp, ideowy i graficzno techniczny zamiast mazaniny pierwszych prób, nastąpiła celowa robota graficzna, której stałem znamieniem jest zwięzłość, dobre wypełnienie ram obrazu”.
Zdaniem krytyków podstawą dobrego dzieła propagandowego były zwięzłość, pomysłowość, niezwykłość motywu, element zaskoczenia, a nawet przerażenia. Nie sprawdzały się tutaj wzory akademickie, dopuszczano pewną nieporadność techniczną, ale w zamian oczekiwano zaciętości, a nawet złości, które miały udzielić się odbiorcom.
Te postulaty w dużej mierze zostały zrealizowane w szeregu plakatów antybolszewickich zaprojektowanych w ramach działań Wydziału II Propagandy Dowództwa Okręgu Generalnego Łódź przez ilustratora i rysownika Artura Szyka.
Ujęcie tematu bliskie propagandzie bolszewickiej, w tym karykaturalne oddanie typów ludzkich, korzystnie wyróżnia plakaty Szyka spośród polskich druków propagandowych tego okresu. Jego twórczość plakatowa jest odpowiedzią na pojawiający się w polskiej prasie postulat, by „propagandę, o której tyle się mówi, raz wreszcie w czyn wprowadzić, (…) uczynić to, co uczynili bolszewicy”: „Dlaczegóżbyśmy ich naśladować nie mieli? Bolszewizm i cały świat bolszewicki, cały ten osobliwy konglomerat typów, idei i zjawisk, małoż to jest wdzięczny materiał i dla satyry i dla dramatu?” [18].
Zdaniem ówczesnych krytyków założenia dobrego dzieła propagandowego całkowicie spełniał również plakat twórcy podpisanego jako „Piotr Danya” pt. Wróg nadchodzi – patrz co niesie!, który opisywano w następujący sposób:
„(…) znany plakat o makabrycznym wyglądzie, gdzie wśród potopu rozlanej krwi zbliża się bolszewicki potwór o mongolskim typie z zawieszonemi, jak skalpy u pasa głowami pomordowanych ofiar, wokół pożary płonących miast. Kolor posoki i pożaru oto „materjał malarski” [19] lub krócej „czerń bolszewicka we krwi po kolana” [20].
Dalej pisano:
„Twórca osiągnął maksimum grozy. To odrażające widowisko maltretuje widza, niepokoi, przeszkadza, wrzeszczy do wszystkich kątów ulicy, budząc wstręt i obrzydzenie, irytuje, oburza, słowem spełnia zadanie znakomicie” [21].
Odpowiednio dobrane miejsce ekspozycji jeszcze potęgowało ten efekt. Na zdjęciu wykonanym latem 1920 roku widać omawiany plakat naklejony przy wejściu do popularnej kawiarni „Kresy” przy ulicy Nowy Świat 53.
Na ścianie, przy drzwiach wejściowych do kawiarni „Kresy” przy ulicy Nowy Świat 53 widoczny jest plakat antybolszewicki Wróg nadchodzi – patrz co niesie!. Po drugiej stronie, przy stoliku siedzą żołnierze Armii Ochotniczej. Zdjęcie Warszawskiej Agencji Fotograficznej pochodzi z sierpnia 1920 roku.
W czasie wojny polsko-bolszewickiej w latach 1919–1920 polska twórczość w dziedzinie propagandy, w zestawieniu z powodzią agitacyjnej literatury przeciwnika, nie mogła wyglądać równie imponująco i nigdy nie nabrała charakteru masowego, rozwinęła się bowiem dużo później i powstawała w znacznie mniejszych nakładach. Mimo to, skierowana przede wszystkim do własnych obywateli i żołnierzy, była skuteczną bronią przeciwko bolszewickiej agitacji.
Małgorzata Myślicka
Konserwator dzieł sztuki i muzealnik, konserwator w Pracowni Konserwacji Obiektów na Papierze Muzeum Narodowego w Warszawie. Jako muzealnik zajmuje się badaniami archiwalnymi i grafiką użytkową, zwłaszcza ilustracją książkową i plakatem.
Michał Witkowski
Konserwator dzieł sztuki i historyk sztuki, konserwator w Pracowni Konserwacji Obiektów na Papierze Muzeum Plakatu w Wilanowie, Oddziału Muzeum Narodowego w Warszawie. Zajmuje się badaniami dzieł sztuki, historią sztuki i historią kultury materialnej, przede wszystkim badaniami źródłowymi i archiwalnymi.